czwartek, 30 maja 2013

Bóg, który dał się zjeść


     Każdy człowiek chce być szczęśliwy. Pełnie szczęścia człowiek wierzący odnajduje w Bogu, jednak dziś wielu poszukuje źródła szczęścia w płytkich, łatwych przyjemnościach. Oto mamy ciągłą walkę o zaspokojenie własnych potrzeb, dbanie tylko o siebie. I oto mamy dziś nieuporządkowane relacje pozamałżeńskie, zdrady i poszukiwania szybkiej miłości. Oto więc mamy bieg za szczęściem – złudnym szczęściem. Dlatego dziś tak bardzo wszyscy potrzebujemy powrotu do źródła prawdziwego szczęścia – do Jezusa Chrystusa.

     Nawet, kiedy jesteśmy utrudzeni i obciążeni naszą codziennością, możemy przyjść do źródła i pokrzepić się w swojej słabości. Aby każdy człowiek miał dostęp do nieskończonego źródła szczęścia, Chrystus zostawił nam Swoje Ciało.
     Eucharystia jest „źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego”. Dziś idziemy w procesji ulicami naszych miejscowości, niosąc ze sobą Najświętsze Ciało Jezusa Chrystusa. „Zróbcie Mu miejsce, Pan idzie z nieba, Pod przymiotami ukryty chleba. Zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się dzieciom Jego powodzi”. Chrystus chce zobaczyć jak się  nam żyje, jak mieszkają Jego bracia i siostry, jak im się powodzi. Chrystus idzie naszymi ulicami, aby nam błogosławić, aby umocnić nasze życie, aby nas pokrzepić.
     Ale przecież Jezus zostawił Swoje Ciało, abyśmy tym Ciałem mogli się karmić. Nie ma innego pokarmu, które nakarmi nasze ciało i naszą duszę. Jezus zostawił nam Swoje Ciało z miłości do nas, abyśmy mieli już tu na ziemi zapowiedź życia wiecznego. „Kto spożywa Moje Ciało i Krew Moją pije, ma życie wieczne, a Ja Go wskrzeszę w dniu ostatecznym”. Czyż to nie jest szczęście dla chrześcijanina, dla katolika, dla mnie i dla ciebie? Zbliżmy się więc w pokorze i niskości, wielbiąc Boże oblicze skryte w białej Hostii. Zapragnijmy nieustannego trwania z Jezusem.
     Powiedzenie głosi, że stajemy się tym, co jemy. Przekładając to na życie duchowe: karmiąc się Ciałem Jezusa – stajemy się Jezusem. Oczywiście nie dosłownie. Ale Jego Ciało umacnia nas w postępowaniu jak On. Karmiąc się Ciałem uczymy się od Jezusa, jak być lepszymi. On sam pomaga nam wytrwać w dobrem, pomaga nam czynić dobro, a zaniechać zło. Uświęca nas i daje nam pewność, że szczęście można osiągnąć poprzez zażyłą przyjaźń z Bogiem.
     Dziś tak wiele pięknie udekorowanych okien, dziewczynki sypiące kwiaty dla Pana Jezusa, feretrony i ołtarze na procesji. A nasze serca?  Czy są gotowe na przyjecie Jezusa. On nas upomina: „Kto zaprze się Mnie przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed Ojcem”.
     Potrzebujemy jako katolicy swojego miejsca w przestrzeni publicznej, społecznej; potrzebujemy naszego katolickiego głosu, aby wszystkim nieustannie przypominać o prawdziwym źródle szczęścia. Jezus pokornie czeka ukryty w milczącej Hostii, przemawia przez nas, przez nasze usta, nasze czyny, nasze życie. 
Jak więc mówię o Kościele, o ludziach Kościoła, jak świadczę, że jestem wyznawcą Boga, który żyje?


Niech w zadumie nad Bożym Ciałem pomoże nam Hymn św. Tomasza z Akwinu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!