„Gdy
przyszli na miejsce zwane ‘Czaszką’. ukrzyżowali tam Jego i
złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej jego stronie”.
Jednemu z nich, tak zwanemu Dobremu Łotrowi, tradycja przypisała
imię Dyzma. Pierwsze spisy świętych nie zawierały informacji o
Dobrym Łotrze. Dopiero Ojcowie Kościoła, jak św. Ambroży, św.
Atanazy Wielki, św. Hieronim, św. Leona I Wielki, św. Jan
Chryzostom, św. Maksym z Turynu, posługiwali się przykładem
Dobrego Łotra w swoich kazaniach i pismach. Kościół Wschodni czci
Dobrego Łotra jako męczennika, natomiast w Kościele Zachodnim
wspominamy w liturgii Świętego Dobrego Łotra. Czym więc zasłużył
sobie na to wszystko Dobry Łotr?
Odpowiedź
odnajdujemy w Ewangelii wg. św. Łukasza. Kiedy drugi łotr, którego
określamy złym urągał Jezusowi, ten dobry upomniał swojego
kompana: „Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę
ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną
karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił”. Pomimo
cierpień fizycznych, Dobry Łotr uznaje, że słusznie ponosi karę,
upomina więc drugiego złoczyńcę. Można być fizycznie blisko
Boga samego, ale wnętrzem, swoim duchem być oddalonym. Kiedy
zatracamy sprzed oczu miłosierne spojrzenie Jezusa, albo inaczej:
kiedy nie chcemy dostrzec pełnego miłości spojrzenia Boga, wtedy
złorzeczymy, jesteśmy wciąż niezadowoleni i coraz bardziej
popadamy w egoizm, czyli w miłość siebie samych. Stajemy się więc
nieszczęśliwi, bo zatracamy coraz bardziej sens naszego życia.
Jesteśmy pretensjonalni, karmimy się kolejnymi informacjami o tym,
co się komu nieudało.
A
w końcu zaczynamy narzekać na Boga i Kościół, pojmowany jako
wspólnotę i instytucję, traktując Kościół na równi z
instytucjami życia publicznego. Czasem może robimy to nieświadomie,
ale coraz więcej osób z pełną premedytacją atakuje ludzi
Kościoła. Często takim sytuacjom jesteśmy winni sami sobie.
Dobry
łotr, który zrozumiał swoje grzechy, wyznaje wiarę w Boga,
rozumie, że tuż obok na drugim krzyżu przybity jest Bóg, dlatego
prosi Go: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego
królestwa”. Jak czytamy dalej w relacji św. Łukasza: „Jezus mu
odpowiedział: ‘Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w
raju”. Dobry Łotr staje się więc świadectwem miłosierdzia i
znakiem, że miłosierna miłość Boga czeka na każdego człowieka.
Bóg przychodzi z pomocą do każdego, kto szczerym sercem woła do
Niego o pomoc. Co więcej, Bóg dał się przybić do krzyża, by
pokazać każdemu z nas, że życie swoje oddaje, abyśmy mogli żyć
wiecznie. W raju jest miejsce dla wszystkich ludzi, którzy chcą w
nim zamieszkać. Raj oznacza bycie z Jezusem. Także na ziemi, choć
cierpimy i ponosimy trudy naszej codzienności. Czasem ktoś mówi:
„Ja na pewno nie pójdę do nieba, bo popełniłem tyle grzechów,
że Bóg mi ich nie przebaczy” - sam nie chcesz, by Bóg ci je
przebaczył. Lubisz po prostu siedzieć w fetorze grzechów. Św.
Filip Nereusz mawiał, że wyczuwa grzech węchem a gdy jakiś
zatwardziały grzesznik przychodził do niego i nie chciał się
szczerze wyspowiadać, św. Filip miał mawiać, że czuje fetor,
smród grzechów i trzeba je wyznać, aby żyć w radości Bożej.
Mawiamy,
że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Dobry Łotr
na krzyżu zaprzyjaźnił się z Jezusem. Połączyła ich wspólna
droga, podczas której dźwigali krzyżową belkę, połączył ich
ból i cierpienie. Łotr dostrzegł, że Jezus cierpi tak jak on,
może otrzymał szczególną łaskę na ten czas i poznał, że to
Bóg, prawdziwy Mesjasz, który cierpi dla zbawienia świata.
Kardynał
Ratzinger w książce „Jezus z Nazaretu” pisze, że „w dziejach
chrześcijańskiej pobożności dobry łotr stał się obrazem
nadziei i pocieszającej pewności, że miłosierdzie Boże może nas
dosięgnąć także w ostatnim momencie – pewności, że nawet po
chybionym życiu człowiek nie na próżno modli się o dobroć
Boga”. A co my robimy, gdy słyszymy o nawróceniach? Mówimy: „To
niemożliwe!”. Sami czasem nie chcemy skorzystać z łaski, jaką
daje nam Bóg i innym zastawiamy drogę dojścia do Pana Boga. A
Dobry Łotr uczy nas nadziei życia wiecznego. Uczy nas tego, że
nawet jeśli po ludzku życie sobie zmarnujemy, to jeszcze jest ta
ostatnia szansa, to ostatnie wołanie do Boga, by wspomniał na mnie
w swoim Królestwie. Ta chrześcijańska nadzieja nie umiera. „A
nadzieja zawieść nie może – powie Apostoł Paweł – ponieważ
miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego,
który został nam dany”. Każdego z nas Bóg kocha i każdy z nas
słyszy słowa: będziesz ze mną w raju… Dziś trzeba nam
odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie: czy chcę żyć wiecznie z
Bogiem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz!