„Jezus[…]
rzekł: ‘Dokonało się!’ I skłoniwszy głowę, oddał
ducha” – tak ostatnie chwile ziemskiego życia Jezusa relacjonuje
Jan Ewangelista. A za chwilę, jako jedyny, dodaje, co się działo z
ciałami skazańców po śmierci. „Przyszli więc żołnierze i
połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli
ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już
umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią
przebił Mu bok, a natychmiast wypłynęła krew i woda”. Przebity
bok Jezusa utożsamia się z Jego przebitym sercem, z którego
popłynęły krew i woda – symbole sakramentów, szczególnie zaś
Eucharystii.
Określenie hesed
oznacza
miłosierdzie, które jest jak skała, która nawet nie drgnie, gdy
wokół dzieją się różne rzeczy. Bóg jest Tym, do którego
możemy zawsze wrócić. Szczególnym czasem powrotu jest Wielki
Post. Możemy – niczym marnotrawny syn – wrócić do Ojca i
zostać na nowo przyjęci na tych samych zasadach i z tą samą
miłością jak przed odejściem.
Każdemu
zapewnie, jak tu jesteśmy, serce kojarzy się z organem ludzkim,
odpowiedzialnym za przepompowywanie krwi niosącej tlen i składniki
odżywcze do wszystkim komórek organizmu. Serce kojarzy nam się z
EKG, z zawałem, chorobami czy wadami, a w końcu z przeszczepem.
Młodzi
– chłopak czy dziewczyna – wzajemnie „walczą” o swoje
serca. Mawiamy, że ktoś ma serce z kamienia, inny serce zimne jak
lód. A o jeszcze innym człowieku powiemy, że ma otwarte serce,
gołębie serce, gorące serce… Jedno serce, a tak wiele znaczeń w
naszym życiu.
W
tradycji hebrajskiej serce oznacza wnętrze człowieka, zawiera jego
myśli, wspomnienia, zamiary i decyzje. Serce jest miejscem
osobowości człowieka, w którym zawiera się prawo niepisane i
wolna wola człowieka. Często serce utożsamiane jest z sumieniem,
miejscem spotkania Boga z człowiekiem. Na kartach Pisma Świętego
najczęściej serce występuje w swoim znaczeniu przenośnym,
oznaczającym owe wnętrze człowieka.
Chrystus,
który jest prawdziwym Bogiem, jest także prawdziwym człowiekiem, w
którym bije serce jako organ. Jezus posiada szczególne serce, które
potrafi miłować każdego człowieka, bez względu na jego życie.
Jezus kocha każdego z nas, dlatego dał się przybić do krzyża,
dlatego Jego serce zostało tak wyniszczone przez mękę.
W
dobrze znanej nam pieśni śpiewamy: „Serce Twe, Jezu, miłością
goreje, Serce Twe w ogniu miłości topnieje, a nasze serca zimne jak
lód, i próżny zda się Twej męki trud”. Czy na pewno zbawczy
trud pasji Jezusa Chrystusa jest zbędny, bez sensu? Może wydawać
się, że tak, bo człowiek nie jest w stanie odpowiedzieć na tak
ogromny dar miłości. Boże serce doznaje od nas nieustannie wzgardy
i niewdzięczności przez grzechy, które popełniamy.
Serce
Jezusa jest więc symbolem tej ogromnej miłości, jaką Bóg
obdarował każdego z nas. Przez wieki Jezus poświadczał tę miłość
swoimi objawieniami i działaniem. W roku 1675 Jezus ukazał się ze
swoim Sercem świętej Małgorzacie Marii Alacoque. Jezus żądał,
aby ustanowić w piątek po oktawie Bożego Ciała święto ku czci
Jego Serca. Stało się tak dopiero w 1856 roku, a wcześniej o sto
lat, ustanowiono to święto w Polsce na prośbę biskupów. Myślę,
że warto tu zaznaczyć, że w naszej ojczyźnie naród trzykrotnie
poświęcał się opiece Serca Jezusowego, dziękując za wszelkie
dobrodziejstwa i prosząc o dalszą opiekę.
Inną
świętą, której Jezus mówił o swoim Sercu, jest święta siostra
Faustyna Kowalska. Można powiedzieć, że dla niej Jezus pozostawił
to, co najważniejsze – ukazał jej swój najpiękniejszy przymiot,
jakim jest miłosierdzie. Pojęcie „miłosierdzie” oznacza w
dawnej polszczyźnie „miłe serce”.
Hebrajski
termin hesed,
jakim oznaczano miłosierdzie,
wyraża
wzajemną miłość osób pozostających sobie absolutnie wiernymi.
Można by rzec, że jest to mocne, fundamentalne określenie miłości,
posiadającej konkretne zobowiązania co do drugiej osoby. Bóg jest
Tym, który dochowuje wierności, nawet gdy my jej nie dochowujemy.
Drugi
hebrajski termin określający miłosierdzie – rahamim
to
przywiązanie jednego stworzenia do drugiego, jest to pełna uczucia
miłość, delikatna i wrażliwa jak miłość matki. Warto
tu zaznaczyć, że owe pojęcie wywodzi się od rehem, co oznacza
matczyne łono. Wyraża
się poprzez konkretne działania na rzecz osób znajdujących się w
trudnej sytuacji lub w przebaczaniu urazów.
Bóg
jest Tym, który darzy nas swoim miłym sercem, do którego wszyscy
możemy przylgnąć, przy którym chcemy odpoczywać i nabierać sił
na kolejne dni naszego życia. W końcu Bóg jest tym, który działa
w naszym życiu, kiedy czegoś nam potrzeba. Wystarczy, że będziemy
ufali w Jego Słowa i wypełniali Jego przykazania, że będziemy
trwać wiernie przy Nim jak przy Miłosiernym Ojcu. Jest to możliwe,
jeśli w pełni ufamy Bogu i chcemy podejmować Jego wolę w naszym
życiu. Nie zawsze łatwą, ale niosącą dla nas pożytek.
Każdego
dnia odpowiadamy na miłość Boga poprzez miłość do drugiego
człowieka. Wielu z nas każdego dnia służy sobie wzajemnie w
miłości, dzieląc się swoim sercem, swoim wnętrzem. Rozmawiałem
niegdyś z moją starszą znajomą, schorowaną, podpierającą się
na kuli. Zapytałem się, po co codziennie jeździ na drugi koniec
miasta, a w odpowiedzi usłyszałem od niej, że codziennie odwiedza
swoją przyjaciółkę, z którą zna się już blisko czterdzieści
lat. Powiedziała, że ona ma gorzej, bo nie wstaje, nie może
chodzić, a póki ona daje radę, to chce jej pomagać. To nie
kosztuje zbyt wiele – mówiła, wystarczy posiedzieć, powspominać,
porozmawiać, czasem zrobić zakupy, sprzątnąć czy uprać…
Zawstydziła mnie, bo wolałbym w tym czasie przesiedzieć przed
monitorem komputera. I pewnie wielu z nas tu obecnych wolałoby
zostać przy swoim ulubionym serialu czy zajęciu… Cóż, wielu
zostało w domach, a przecież Wielki Post zachęca nas do gorliwszej
modlitwy, do konkretnych postanowień, do postu i jałmużny, do
dzielenia się – nie tylko tym, co posiadam, ale także swoim
czasem i zdolnościami. Miłość jest wymagająca, miłość każe
nam opuścić nasze wygodne życie i zrobić coś, czego być może
nie chcemy. A wszystko z miłości i w miłości… i dla Miłości,
jaką jest Bóg.
Kiedy
siostra Faustyna przebywała w płockim klasztorze, wieczorem 22
lutego 1931 roku ujrzała Jezusa: „Kiedy byłam w celi, ujrzałam
Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do
błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z
uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden
czerwony, a drugi biały.[…] Po chwili powiedział mi Jezus:
‘Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu,
ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej
i na całym świecie” (Dz. 47).
Bardzo
dobrze znamy ten wizerunek Chrystusa. Obraz przedstawia Jezusa
zmartwychwstałego, który niesie nam pokój. Dwa promienie
symbolizujące krew i wodę, które wydostają się z serca. Na
obrazie jednak serce jest niewidoczne. Te dwa momenty – męka i
śmierć oraz zmartwychwstanie Jezusa ukazują nam pełnię Bożej
miłości; miłości, która ocala.
W
innym miejscu Jezus powiedział do Świętej takie słowa: „W
Starym Zakonie (mowa tu o czasach sprzed narodzenia Jezusa) wysyłałem
proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam ciebie do całej
ludzkości z moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej
ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego
miłosiernego serca” (Dz. 1588). Siostra Faustyna stała się dla
świata – jak nazywa ją Jezus – sekretarką miłosierdzia.
Przekazała światu prawdę o niewyczerpanym źródle miłości.
Jezus także nakazał, aby zrobiła wszystko, by w pierwszą
niedzielę po Wielkanocy ustanowić w Kościele Święto
Miłosierdzia. Dopiero Jan Paweł II ustanowił to święto w roku
2000. W tym dniu czytany jest fragment wyjęty z Ewangelii według
świętego Jana o przyjściu Jezusa zmartwychwstałego do uczniów.
Nie był wtedy w Wieczerniku obecny Tomasz, do którego Jezus
przychodzi kolejnym razem. Papież Benedykt jeszcze jako kardynał w
jednej ze swoich książek pisał: „Wszyscy jesteśmy Tomaszami,
niedowiarkami; ale podobnie jak on, wszyscy możemy dotknąć
otwartego Serca Jezusa oraz[...] stanąć przed Logosem. Tak więc
kierując nasze ręce i oczy ku Sercu, możemy wyznać naszą wiarę:
Pan mój i Bóg mój!”. Niewątpliwie Serce Jezusa, które na
krzyżu zostało przebite włócznią, jest dla nas darem, z którego
płynie miłosierdzie.
W
innym miejscu Jezus powiedział do siostry Faustyny: „Otworzyłem
swe serce jako żywe źródło miłosierdzia, niech z niego czerpią
wszystkie dusze życie, niech się zbliżą do tego morza
miłosierdzia z wielką ufnością” (Dz. 1520). Te słowa Jezusa
pokazują nam, co fascynującego jest w Jego sercu. Odpowiedź znamy
– to miłosierdzie, z którego czerpać możemy życie. Z
Jezusowego Serca wypływa krew i woda. Woda symbolizuje oczyszczenie,
krew natomiast daje życie duszy. Każdy z nas może zanurzyć się w
miłosierdziu Bożym, aby oczyścić swoją duszę i na nowo znaleźć
życie Boże. Możemy to czynić ilekroć zachodzi potrzeba. Ile razy
zbrudzimy się grzechem, tylekroć możemy obmyć się w łasce
miłosierdzia w sakramencie pokuty i pojednania. Jezus czeka na nas
zawsze. Tak bardzo nas kocha. Tak pokorna jest Jego miłość, że
mimo wciąż wystawiania ją na próbę, jest coraz silniejsza.
Dlaczego
Serce Jezusa pełne miłosierdzia jest dla nas tak ważne? Kardynał
Ratzinger trzydzieści lat temu napisał: „W Sercu Jezusa jest
istota chrześcijaństwa. Wyraża ono wszystko — to wszystko, co
jest prawdziwie nowe i rewolucyjne w Nowym Przymierzu. To Serce
przemawia do naszych serc. Zachęca nas do rezygnacji z jałowych
wysiłków myślenia o samych sobie i do uczestnictwa w zadaniach
wypływających z miłości, do powierzenia się Jemu i z Nim, by
odkryć pełnię jedynej miłości, która jest wieczna i podtrzymuje
świat”. Te słowa obecnego papieża najlepiej ukazują sens
Jezusowego Serca.
„Serce
Jezusa – pisał ks. Jan Twardowski – jest jak niewyczerpane
źródło. Można z Niego czerpać mało, więcej i bardzo
wiele. Wszystko, cokolwiek z Niego czerpiemy, jest nam
potrzebne. Możemy nachylić się nad źródłem, uklęknąć i nawet
nie kubkiem, ale ręką albo poskładanym okręcikiem z papieru
zaczerpnąć trochę wody, zwilżyć spieczone usta i ochłodzić
się. Jeżeli zbliżymy się do Jezusowego Serca jak do źródła -
zanurzymy lekko rękę w otchłani Serca, na pewno znajdziemy
ulgę. Jeżeli zbliżymy się do Jezusowego Serca jak do potoku -
wykąpiemy się, obmyjemy z grzechu, cierpienia, choroby i odzyskamy
czystość duszy. Można zbliżyć się do Jezusowego Serca jak do
gorzkiego morza i z głębiny wydobyć coś bardzo trudnego do
przyjęcia, i wtedy najsłodszy Jezus może wydać się najbardziej
gorzki. Ale razem z gorzkim doświadczeniem wydobędziemy coś
jeszcze – moc przetrwania i siłę, by pokochać wolę Bożą”.
Każdy może się więc zbliżyć. Każdy po swojemu.``